Myślę, że Martyna Wojciechowska jest znana każdemu. A jak nie każdemu, to prawie każdemu. Odkąd tylko pamiętam, prowadzi ona różne programy telewizyjne i bardzo często pojawia się na małym ekranie. Właściwie wcześniej kojarzyłam ją tylko z programami podróżniczymi, nic nie wiedziałam o jej życiu. Z książki dowiedziałam się, że przeżyła wypadek i czyim życiem został przepłacony jej program.
Bardzo podobała mi się ta książka. Na pewno nie była dla mnie tak interesująca, jak będzie dla zapalonego pasjonata wspinaczki lub gór. Ja gór nie lubię, unikam jak ognia wszelakiej wspinaczki i nie mam o tym najmniejszego pojęcia. Ktoś kto to uwielbia będzie zachwycony choćby samym opisem gór. Mnie to szczerze mówiąc nie ruszało więc nie będę tego oceniać. Ocenię za to tą książkę jako całokształt przeżyć.
Martyna opisuje swoje życie po wypadku w którym poważnie ucierpiała i w którym zginął jej jeden z najlepszych i najbliższych przyjaciół. Przeżyła również urazy kręgosłupa. Mimo, że większość ludzi w jej sytuacji załamało by się, ona poddała się tylko chwilowo. Stanęła na nogi dosłownie i w przenośni. I postanowiła zdobyć Mount Everest- najwyższy szczyt Ziemi.
Książka jest właśnie opisem je zmagań z górą a także z samą sobą. Bo to tylko pani Martyna wie ile ją to kosztowało. Opisuje swoje zmagania ze śniegiem, lodem, ludzkim nieszczęściem i innymi przeciwnościami losu. W czasie swojej wyprawy spisywała do późnych godzin swoje przemyślenia i odczucia a kilka lat później opublikowała je właśnie w tej książce. Bardzo dużo skrajnych emocji można wyczytać z tej książki. Przez radość aż po rozczarowanie. Bardzo ciekawe są również części dotyczące samej wyprawy, choć jako zupełny laik niewiele zrozumiałam ze specjalistycznego słownictwa. Nie miałam pojęcia, że taka wyprawa pochłania aż tyle kosztów i że są one niektóre aż tak bezsensowne. Nie miałam wcześniej zupełnie pojęcia, że wyprawy są organizowane w taki właśnie sposób.
Przede wszystkim opowieść ta ma bardzo wyraźny przekaz- marzenia należy realizować. Nie ma co usadzać tyłka na kanapie i patrząc w ekran marzyć o czymś- marzenia są po to, żeby je realizować. Porównałam swoją pasję z pasją pani Martyny- ona kocha góry, ja kocham nowe, obce i nieznane mi miejsca. Ona gdy wspina się na szczyt myśli- to właśnie ja to osiągnęłam. Odczuwam bardzo podobnie po każdej podróży i myślę sobie- jeszcze niedawno chciałam jechać, lecieć, zobaczyć, przeżyć- teraz mam to już za sobą. Kocham to, że podróżuje, że wyjeżdżam, że zwiedzam, że nie siedzę długo w jednym miejscu. Podoba mi się to, że żyję tak jak pani Martyna od jednej wyprawy do drugiej, i będąc u kresu jednej już zastanawiam się co zrobię dalej. Uwielbiam myśleć, kombinować i planować. A ponad wszystko kocham realizować swoje plany. Tutaj zupełnie zrozumiałam autorkę, mimo, że nasze pasje są dosyć rozbieżne.
Serdecznie polecam tą książkę tym, którzy nie mają motywacji do zrobienia czegoś, którzy ciągle widzą swój horyzont niedaleko. Autorka udowadnia, że horyzont należy przesuwać aby być szczęśliwym i czuć się człowiekiem wartym świata, na którym żyjemy.
Oczywiście książka jest pięknie opracowana. Pełno jest zdjęć ekipy jak i gór i widoków. Pani Martyna zdziwiła mnie dość tym, że nie zachowała się jak typowa gwiazda- w książce znajdziemy pełno zdjęć autorki z tłustymi włosami, wyglądającej nie najlepiej, zmęczonej. Dużo jest również opisów, na które nie zdobyłaby się zapewna żadna osoba uważająca się za wielką gwiazdę- takich jak sikanie do bidonu czy też wymiotowanie. To pokazało tylko, że autorka jest naprawdę osobą która realizuje siebie i swoje marzenia a nie komercyjnie bawi się w gwiazdę i publikuje dla pieniędzy.
Już nie mogę się doczekać kiedy będę miała tę książkę w rękach ;D
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny blog.
Dodałam się do obserwatorów i liczę na to rówznież z twojej strony :)
Miałam przyjemność być na spotkaniu z Martyną Wojciechowską na łódzkim Festivalu Explorers- jeżeli pisze tak samo barwnie jak opowiadała to książka warta sięgnięcia. Chociaż poglądy, które wyrażała momentami były jak dla mnie zbyt skrajne.
OdpowiedzUsuńLubię książki Martyny Wojciechowskiej, choć tej nie czytałam.. Póki co czytam Kobiety na Krańcu Świata ;) Lubię też "Zapiski Podróżne" :)
OdpowiedzUsuń