sobota, 31 grudnia 2011

Żegnamy stary, witamy nowy

I dobiega końca rok 2011. Dla jednych dobrze, dla drugich źle. Jeśli chodzi o mnie, to stwierdziłam, że muszę zrobić podsumowanie. To chyba jest dobre miejsce na tego typu przemyślenia. To może zacznę od bloga. Największym dla mnie osiągnięciem na tym polu było założenie go i prowadzenie aż do chwili obecnej, trwanie w postanowiniu pisania na temat. Niestety nie udało mi się dodawać regularnych postów i postanawiam się w tej kwestii poprawić. Jeśli chodzi o podróżowanie to było nieźle, co nie znaczy, że nie mogło być lepiej-mogło. Zwiedziłam całkiem sporo, zrealizowałam 2 podróżnicze marzenia , spędziłam miesiąc na zagranicznych podróżach i pewnie drugie tyle na podróżach po kraju. Książki... Jeśli biorę pod uwagę przeczytane od początku zeszłego roku to całkiem beznadziejnie... Około 40 książek to tragiczny wynik, ale zamierzam się również poprawić. Jeśli chodzi o życie takie jakim ono jest na codzień to było nieźle. Zrealizowałam więcej, niż zakładałam na początku roku, sporo udało mi się osiągnąć i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej albo przynajmniej tak samo. Postanowień noworocznych raczej nie robię, ale chciałabym bardzo mieć lepiej zorganizowany czas, spędzić sporo czasu za granicą, przyłożyć się w końcu do nauki i realizować swoje marzenia nadal. Co z tego wyjdzie okaże się za rok. Tylko mam nadzieję, że kolejny rok będzie nie gorszy od tego, który właśnie mija. Czego również Wam życzę. Szczęśliwego Nowego Roku!!! i szampańskiej zabawy dzisiaj!!

niedziela, 25 grudnia 2011

Janusz Leon Wiśniewski "S@motność w sieci "

Ciężko jest napisać dobrą, prawdziwą recenzję z tej książki. Budzi ona bardzo wiele, bardzo sprzecznych ze sobą emocji. Przeczytałam z ciekawości inne recenzje. Ludzie mają bardzo rozbieżne zdanie na temt tej książki. Nie ma się co dziwić

Bohaterka to kobieta w wieku około 30 lat. Żona karierowicza. Pracuje w firmie na dość wysokim stanowisku. Pewnego dnia pisze rozgoryczona do pierwszej lepszej osoby wyszukanej w Sieci. Osobą tą okazuje się być Jakub- sławny genetyk mieszkający w Monachium pochodzący z Polski. Tych dwoje samotnych ludzi znajduje wspólny język. Ich samotność  jest nietypowa. Otoczeni wieloma osobami, jednak każde z nich szuka tego samego- zrozumienia i prawdziwej miłości, której nie uzyskali od tych, któych mają blisko siebie. Pisząc do siebie emaile docierają się coraz bardziej. Jednak każde z nich ma wiele wspomnień i rozczarowań z przeszłości. Stają się dla siebie bardzo bliscy i ich znajomość z wirtualnej staje się rzeczywista. Spotykają się pewnego dnia w Paryżu i wszystko staje się piękniejsze. Do czasu.

Dla osób, które tej książki jeszcze nie czytały- serdecznie polecam. Opowieść jest bardzo niezwykła i potwornie wzruszająca. Porusza do głębi historiami, które początkowo nie mają nic wspólnego ze sobą. Fakt, początek nie jest do końca udany, jednak zakończenie wynagradza wszystkie uniedogodnienia w trakcie. Spotkałam się z opinią, że książka jest nudna i przesłodzona, taki wyciskacz łez. I tak się zastanawiam... Może coś w tym jest. W niektórych miejsach natłok uczuć, wydarzeń po prostu się miesza i chwilę nam zejdzie zanim dojdziemy do tego, co właściwie czytamy i w którym miejscu obecnie jesteśmy. Natłok dygresji uniemożliwia pełne rozumienie na bieżąco. Jednak całość nabiera sensu dopiero po przeczytaniu ostatniej kartki. Opisy naukowe, jeśli kogoś nie interesuje biologia lub też chemia będą nużące, jednak proponuję je "przemęczyć" bo mają spory udział w dalszej części książki.

Wadą, jaką znalazłam w książce jest to, że totalnie nie zgadzam się z postępowaniem głównej bohaterki. Moim zdaniem niepotrzebnie się ona poświęca dla dobra... No właśnie-czyjego dobra? Rodziny?  I tak wszyscy wiemy że nic z tego nie będzie. Dziecka? No chyba jednak nie... Sama niewiem dla dobra czego lub kogo. Jest to chyba najbardziej denerwujący dla mnie moment. I tu właśnie widać to, czego nie lubię w Polskich książkach- taki motyw kobiety (niektórzy nazwali to Matką Polką) która poświęci dla niewiadomo czego swoje szczęście  jak i tak pewnie niewiele z tego wyjdzie. Myślę, że w tej książce to akurat wina autora- mężczyzny, co już samo przez sie się rozumie jak on do tego podszedł i jak potraktował tą kobietę. Może to ja niepotrzebnie przesadzam w tym momencie. Ale sama niewiem... Ta książka tyle sprzecznych emocji wywołała, że takie rozmyślania są chyba czymś naturalnym.

Teraz jeszcze taka drobna dygresja na temat filmu. Oglądnęłam go po przeczytaniu książki i szczerze mówiąc moim zdaniem jest całkiem niezły, jednak jakbym nie czytała książki to nie wiedziałabym o co w nim chodzi. Bardzo dobrze pokazano w nim to, co niestety umknęło w książce-międzynarodowość, czyli języki, miejsca. W filmie ten kto był Anglikiem-mówił po angielsku , Niemcem- po niemiecku i nie sposób było się pogubić. Niestety książka nie uwzględniła tego.

To chyba moje najdłuższa recenzja. Myślę, że przekazałam wszystko co chciałam powiedzieć o książce przy okazji wtrącając film. A Wy do której grupy należycie? Wahającej się, hołdującej czy totalnie potępiającej autora i powieść?

piątek, 23 grudnia 2011

kot na choince czyli Wesołych Świąt

Wreszcie nadszedł ten długo oczekiwany czas. Wreszcie pierwszy śnieg  i Święta. Z tej okazji chciałam wszystkim czytelnikom i osobom przebywającym choćby nawet przypadkiem na moim blogu  złożyć najserdeczniejsze życzenia. Aby Święta minęły Wam w rodzinnej, spokojnej atmosferze, by kolejny rok był czasem na spełnianie najskrytszych marzeń i pragnień. Wszystkim zaczytanym życzę wielu sukcesów w blogosferze i w życiu prywatnym, a wszystkim podróżującym wielu niespodziewanych zniżej w biurach podróży i w środkach transportu. A wszystkim, wszystkim bez względu na pasje i zainteresowania życzę dużo uśmiechu i samych sukcesów.


Dziś ubierając choinkę napotkałam małą przeszkodę. Przeszkoda miała biało-czarne ubarwienie, a może czarno-białe. I przede wszystkim jej celem było uniemożliwienie założenia czegokolwiek na to coś zielone w pokoju. Wyglądało to mniej więcej tak:



Wesołych Świąt!!

wtorek, 20 grudnia 2011

P.S. Kocham Cię Cecelia Ahern


Komedie romantyczne mnożą się w tempie zastraszającym. Tak samo jest z książkami o tej samej tematyce. Czytając którąś z kolei dochodzimy do wniosku, że są one już tak oklepane, że nic nas nie zaskoczy. Tak właśnie myślałam, gdy zaczynałam czytać książkę pt. "P.S. Kocham Cię" Cecelii Ahern.  Jednak po kilku przeczytanych kartkach zaczęłam zauważać szczególy, których nigdy wcześnej nie czytałam. No bo kto zaczyna romantyczną powieść od śmierci jednego z głównych bohaterów... Tak właśnie tutaj jest.
Gerry- mężczyzna życia Holly umiera na raka. Holly jest załamana. Straciła jednocześnie męża, najlepszego przyjaciela i największe oparcie. Odkąd sięga pamięcią Gerry zawsze był przy niej. Bez niego nic nie jest już takie samo i Holly zaczyna się gubić i popada w depresję. To wydarzenie staje się dużą próbą dla wszystkich dotychczasowych przyjaźni. Okazuje się, że większość przyjaciół przestaje się do Holly oddzywać, jednak zostają ci najlepsi, najblizsi i prawdziwi. To właśnie oni pomagają kobiecie stanąć na nogi. I oczywiście jeszcze Gerry. Okazuje się, że napisał on do niej krótko przed swoją śmiercią list, a właściwie pakiet listów, po jednym na każdy miesiąc. Holly otwiera każdego miesiąca kolejny z listów w którym znajduje zadanie do wypełnienia. Niektóre są bardzo trudne i koszują wiele wysiłku, inne bardzo przyjemne. Holly jednak każde z zadań po kolei chce wypełnić. Przy tym wszystkim poznaje wiele osób, często płacze i stara się dawać sobie radę.

Jest to naprawde nieziemska historia. Bardzo niezwykła i wciągająca. Jedna z niewielu książek, przy których razem z głównym bohaterem płacze się, śmieje i przeżywa wszystko po kolei. Nie jestem osobą, którą łatwo wzruszyć do łez czy też zmusić do śmiechu, jak czytam książkę. Jest to naprawde jedna z niewielu przy których śmiałam się szczerze i przeżywałam z Holly wszystkie problemy. Jest bardzo ciepła, a jednocześnie zmusza do refleksji nad życiem swoim i innych, wartością przyjaźni i miłości. Naprawde pomaga otworzyć oczy na otaczający nas świat i na nasze słabości, których, mimo iż się do nich nie chcemy przyznawać, mamy całkiem niemało. Książka ta ma jeszcze jedną zaletę, któa dla innych może być wadą- ponad 400 stron tekstu, który czyta się bardzo szybko i bardzo dobrze. Nie ma tu zbędnych opisów ani dramatów. Jest historia Holly i to na niej się skupiałam. Powstał również film na podstawie tej książki, jednak jak zaczęłam go oglądać, to nie do końca mi się podobał więc przestałam. Moim zdaniem książka jest o niebo lepsza i bardziej uczuciowo oddaje to, co autorka chciała nam przekazać. Nie będę więcej na temat filmu się wypowiadała, gdyż nie oglądnęłam do końca, ale zachęcam do podzielenia się swoją opinią.

czwartek, 15 grudnia 2011

"Pogrzebany,, Peter James

Całkiem niemało słyszymy opowieści o ludziach, którzy zostali zamknięci w trumnie żywcem. Niekiedy, nawet w dzisiejszych czasach w gazetach można znaleźć wzmianki o takich przypadkach. Często słyszymy o różnych znaleziskach w grobach czy też zwłokach znajdywanych w różnych najdziwniejszych miejscach. Oczywiście nie są nam obce porwania dla okupu ani katastrofy sprzed lat rozwiązywane właśnie teraz. Przykładem takich właśnie wydarzeń jest książka "Pogrzebany" autorstwa Petera James'a. Opowiada ona o głupim kawale, który koledzy zrobili przyszłemu panu młodemu. Tydzień przed ślubem urządzili oni wieczór kawalerski, który skończył się bardzo niekorzystnie. Pan młody zostałupity przez kumpli i zakopany w trumnie w środku lasu z walkie-talkie, latarką, i rurką przez którą mógł oddychać. Pijani kumple jednak zaraz po tym pojechali dalej świętować, lecz nie dotarli co celu  i nigdy już nie dotrą. Co się stanie z pijanym Michaelem który znajduje się w trumnie? Czy ktoś go uratuje?

Ta książka jest zdecydowanie jednym z  lepszych kryminałów jakie czytałam. Akcja rozgrywa się już od pierwszej linijki i toczy się nieprzerwanie do ostatniej. Zaczynając książkę, bardzo ciężko jest ją przerwać w połowie. Każdy moment przynosi coś nowego i trudno jest przy tym się nie skupiać. Wiele wątków jest przedstawianych jednocześnie i cały czas książka jest ciekawa. Nie ma zbędnych opisów i opóźniania akcji. Wszystko dzieje się szybko i niespodziewanie. Mimo, iż niektórzy twierdzą, że można przewidzieć koniec, dla mnie on był niespodziewany i byłam bardzo zaskoczona. Nie jest to lekturka typu czytadło tylko faktycznie wymagająca skupienia książka pełna niespodziewanych zwrotów akcji. Polecam ją serdecznie wszystki miłośnikom akcji i kryminałów.

piątek, 9 grudnia 2011

''O, choinka! Czyli jak przetrwać święta'"

Niewiem, czy już słyszeliście, że można pobrać sobie za darmo e-booka ze strony http://virtualo.pl/?q=O%2C+CHOINKA . Ja zrobiłam to już kilka dni temu. Wzięłam się łapczywie za czytanie i po prostu się zakochałam. Ta książka (czy też e-book, jak kto woli to nazywać, ja jednak zostaję przy nazwie książka bo brzmi bardziej książkowo.)jest po prostu niezwykła. To zbiór 22 opowiadać różnych autorów. Może ja tu nie będę za dużo od siebie, po prostu przekleję Wam to, co przeczytałam zanim jeszcze rozpoczęłam czytanie opowiadań. Są to słowa pani redaktor- Agnieszki Turzynieckiej:

 "Drogi Czytelniku,

To już druga inicjatywa pisarzy zrzeszonych w grupie Tfórca. Tym razem siedemnastu znających się w większości jedynie przez Internet autorów postanowiło z okazji zbliżającego się Bożego Narodzenia przedstawić nam swoje wizje tego święta. Raz śmieszne, raz straszne, a raz melancholijne ukazują nam różne oblicza Gwiazdki. Dlaczego e-book, a nie drukowana książka? Bo chcemy promować rynek polskiej literatury elektronicznej, który dopiero się rozwija. Wiele razy dyskutowaliśmy o jej teraźniejszości i przyszłości. Ale jak wiadomo, samym dyskutowaniem jeszcze nikt niczego nie stworzył, więc postanowiliśmy na słowach nie poprzestawać i przekuć je w e-prezent, który właśnie ofiarowujemy Ci pod choinkę.

O, choinkę! Wesołych Świąt!"

Opowiadania do zbioru napisali:


Ewa Bauer, Karolina Dyja, Witold Klapper, Anna Klejzerowicz, Monika Knapczyk, Antonina Kostrzewa, Rafał Kuleta, Krzysztof Maciejewski, Magdalena Mikoś, Katarzyna T. Nowak, Anna Pasikowska, Kornelia Romanowska, Anna Rybkowska,Michał Stonawski, Marek Ścieszek, Agnieszka Turzyniecka, Karolina Wilczyńska,Magdalena Witkiewicz

Dla mnie ta książka jest naprawde niezwykłym prezentem na Święta. A jak wiadomo, prezenty lubi każdy. Szczególnie w tym czasie, gdzie jeszcze wizja świąt majaczy nam gdzieś w oddali a my z niecierpliwością czekujemy aż wreszcie nadejdzie. Jedyne co mi teraz brakuje do pełni szczęścia to śnieg. Bo ja w tym roku zostałam obdarowana na maxa. Właściwie swój okres przedświąteczny rozpoczęłam filmem "Listy do M", który mnie wprowadził w okres świąt. Teraz dołożyłam jeszcze  książką"O, choinka!" Uważam, że to jest świetny pomysł na promowanie twórców. Zamieścili oni tam aż 22 opowiadania. Jedne dłuższe drugie krótsze, jednak każde miało w sobie to COŚ. Szczególnie zapadło mi w pamięć opowiadanie z kociakiem w roli głównej. Było ono dla mnie szczególnie ciepłe i cudowne. Reszta oczywiście też nie odbiegała. Każde z opowiadań jest inne, jednak wspólna jest tematyka świąteczna. Przedstawiają bardzo różne wizje Świąt- jedne bardziej optymistyczne i radosne, drugie samotne, jednak nie do końca, trzecie znowu są wspomnieniami świątecznymi itd. Większość z nich jest bardzo wesoła. Niektóre też przedstawiają wizję Świąt bez Świąt- bez Wigilii, wspólnego kolędowania i pasterki. To właśnie te utwierdziły mnie w przekonaniu, że Święta są konieczne, niezbędne i że bez nic nic nie było by takie, jakie jest teraz. Czytając większość opowiadań postanowiłam przeczytać również inne książki autorów. Mam nadzieję, że dostanę je gdzieś w internecie albo kupię w księgarni  i że wkrótce będę mogła napisać recenzje na blogu.  Nie mogę również zapomnieć o oprawie graficznej. Okładka jest bardzo...choinkowa! Zarówno okładka jak i obrazki w środku co chwilę wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Są takie pogodne i świąteczne.
Serdecznie polecam ten zbiór opowiadań na zimowe, ale niestety jeszcze nie śnieżne wieczory. Kubek kakao w łapki i do komputera.

Czy czytał już ktoś książkę? Jakie wrażenia? Co sądzicie o takiej formie wydawania książek?

Serdecznie pozdrawiam wszystkich twórców i tych, którzy przyczynili się do powstania książki. Gratuluję świetnego pomysłu i baaardzo serdecznie dziękuję za info o powstaniu takiej książki i za możliwość jej przeczytania. Mam nadzieję, że to jedna z pierwszych, ale nieostatnia taka inicjatywa. Chciałabym jeszcze kolejną część może w Wielkanoc?? :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...