wtorek, 21 czerwca 2011

"W ślepym zaułku wolności dzieci ulicy" Jana Frey

"W ślepym zaułku wolności " to powieść jedna z wielu o podobnej tematyce. Problem dzieci ulicy jest od dawna poruszany w książkach, jednak nadal stosunkowo niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego problemu. Każdemu się wydaje, że to dotyczy krajów Trzeciego Świata, Azji itd., ale nigdy Europy. Każda podróż do większego Europejskiego miasta to dla przeciętnego człowieka szok. Uderza ubóstwo, bieda, bezdomność. 


Autorka opisuje życie Sofii- dziewczyny, która od dziecka zmaga się z brakiem miłości i akceptacji wśród rodziny. Jako czternastolatka ucieka z domu. Ucieka przed agresywnym ojczymem, niekochającą matką. Spotyka wiele przeciwności i problemów. Poznaje życie dzieci ulicy i staje się jednym z nich.

















Nie jest to pierwsza powieść o takiej tematyce, którą przeczytałam. Nie  wywarła na mnie aż takiego wrażenia, aczkolwiek jest ciekawa i napisana bardzo prostym językiem. Każde wydarzenie jest konkretnie i krótko opisane co powoduje, że książkę się dobrze i szybko czyta. Właściwie narracja jest bezosobowa i obiektywna- przedstawia sytuację racjonalnie i wyraźnie. Zainteresowała mnie ta powieść szczerze mówiąc ze względu na okładkę. Jest kolorowa i zwraca uwagę, do tego ten intrygujący tytuł. Poruszyła mnie ta opowieść o tak tragicznym życiu. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do myśli, że ludzie mogą żyć i funkcjonować w tak złych i tragicznym warunkach, w niekochanych rodzinach. Książka w bardzo prosty i logiczny sposób przedstawia również skutki takiego życia. Pokazuje jak taka egzystencja wpływa na życie i system wartości zagubionego jeszcze nastolatka. Ukazuje jak krótka droga jest do przestępczości i prostytucji. Myślę, że jest to dobra lektura dla każdego- młodego i tego starszego. Polecam ją szczególnie nastolatkom, gdyż jest to jeden ze sposobów nauczenia się, że należy doceniać to, co się posiada.

niedziela, 12 czerwca 2011

Wojciech Cejrowski - Podróżnik WC

Dziś już wracam do recenzji książek. Wystarczy Paryża.


Chciałam opisać książkę, której właścicielką stałam się właściwie przez przypadek. Będąc na pikniku dowiedziałam się, że zaraz będzie wykład pana Cejrowskiego (znanego podróżnika, to tak jakby ktoś nie słyszał w co wątpię) i że można zakupić książki i iść po autograf. Na szczęście pieniędzy miałam przy sobie wystarczająco i tak nabyłam książkę. Miała cenę o 15 zł niższą niż  w sklepie o czym dowiedziałam się sporo później. Usłyszałam kilka ciekawych anegdot o talencie pisarskim lub też zdolnościach ortograficznych pana Cejrowskiego. Opowiadał, że jego książki są poprawiane przez 6 ludzi, gdyż jest dys (total) czyli dysortografikiem, dysgrafikiem i dyslektykiem. Przeczytaną książką byłam i nadal jestem zachwycona. Aż wstyd przyznać, ale jako jedna z podobno niewielu osób nie przeczytałam wcześniej ani jednej książki tegoż autora. Zaległości dość szybko nadrobię, mam nadzieję, chociaż zbliżają się wakacje i zamierzam robić więcej recenzji podróży niż książek, ale to się jeszcze okaże.



              Książka jest relacją z podróży ,a jednocześnie poradnikiem jak przeżyć dobrą przygodę. Pan Cejrowski preferuje zupełnie inny rodzaj podróży niż ja, jednak dużo z jego rad mogłabym wykorzystać. Nie dla mnie dzicz i puszcza, brak jedzenia i spania. Preferuję wygodne hotele, czyściutką plażę i najlepiej dużo ludzi wokoło mówiących różnymi językami. Jednak dowiedziałam się, że moja nauka języków i tak na nic... Według tej książki więcej dogadam się za pomocą rąk i gestów niż słów. Bardzo fajnie autor opisuje pakowanie. Ja po takim pakowaniu nie miałabym się w co ubrać ani w czym iść na dyskotekę, jednak na podróż do afrykańskiej dziczy te rady są doskonałe. Mój bagaż przekracza dozwoloną wagę zazwyczaj sporo i nigdy w życiu nie upchnęłabym samych choćby ciuchów w malutki plecaczek, nie mówiąc o kosmetykach i innych duperelach. Radą zdecydowanie doskonałą jest podróż bez pieniędzy. Przecież pieniądze to zbyteczna rzecz.
W relacje z podróży wplątane są rady dla podróżników i tych małych i tych większych. Książka jest napisana rewelacyjnym językiem i naprawdę jest pełna humoru. Niektóre sytuacje są tak dramatyczne, że aż śmieszne. Bardzo szybko się książkę czyta i ogląda zdjęcia, których jest również sporo i są bardzo dobrej jakości.  Ja to niewątpliwe dzieło poleciłabym każdemu, kto lubi książki i podróże, lub książki z podróżami. A jakie jest wasze zdanie na temat książek i programów Pana Wojciecha?


ps. Jeśli ktoś posiada jakieś książki tego autora i ma na zbycie to proszę o kontakt bo chętnie odkupię. Chyba po przeczytaniu ogarnęła mnie mania kupowania tej serii;)

środa, 8 czerwca 2011

Paryż 2009 część 3, ostatnia, wspomnienia

To już ostatnia część wspomnień z Paryża. Bardzo miło pisze się o swoich przeżyciach z tego miasta. Przypominam sobie wiele ciekawych szczegółów i miejsca, które widziałam. Przy okazji wertuje po 10 razy setki zdjęć z kilku aparatów i wybieram te, na których najlepiej widać to, co chciałabym pokazać. Mimo, że mój sprzęt i umiejętności fotograficzne pozostawiają sporo do życzenia, staram się, żeby było coś widać i żeby choć troszkę można było sobie wyobrazić to, czego się nie widziało (a zapewne tak jest w wielu wypadkach). Na koniec zostawiłam miejsca, gdzie rzadziej się zagląda będąc na wycieczce.


Popularnym, aczkolwiek dość rzadko odwiedzanym miejscem jest cmentarz Père-Lachaise. Jeden z najpiękniejszych cmentarzy jakie widziałam w życiu. Bardzo duży i taki... z duszą (nie wiem czy tak wypada powiedzieć o cmentarzu..). Spoczywa tam Fryderyk Chopin i Józef Wysocki. Jest to cmentarz wielu narodowości. Bardzo stary, co widać po nagrobkach. Bardzo dobrze przystosowany do tłumnego zwiedzania. Alejki, ławeczki.  Zaraz przy wejściu dostać można mapkę z zaznaczonymi nagrobkami popularnych zmarłych. Spoczywają tam m. in. August Comte czy Jim Morrison, którego nagrobek jest stale obserwowany przez policję, gdyż stał się miejscem spotkań ćpunów z całego Paryża.
 Grób Fryderyka Chopina


Grób Jima Morrisona


a
O Wzgórzu Montmartre chyba każdy słyszał. Stara, nie unowocześniana dzielnica to jedno z ciekawszych, moim zdaniem, miejsc w tym mieście. Może wpłynął na to fakt, że jadłam tam po raz pierwszy w życiu surowe figi i najlepsze na świecie croissanty. Ze wzgórza jest przepiękny widok na miasto. Panuje tam klimat zadumy, choć jest bardzo tłocznie. W Bazylice Sacré- Coeur są napisy we wszystkich językach (mówiące o tym, gdzie można dawać datki.). Przepiękne schody prowadzą na wzgórze. Wejście jest meczące, ale myślę że warto jest się tak poświęcić.





 Kościół de la Madeleine (św. Magdaleny) jest ładny z zewnątrz i ciekawy w środku. Jakiś cudowny w środku to on nie jest, nie bardzo jest się czym zachwycać, ale jak ja byłam to znajdowała się taka fajna wystawa np. miniaturka tej świątyni wykonana z plastikowych butelek. Niestety było bardzo ciemno i zdjęcia nie wyszły najpiękniejsze. 



Zdjęć chyba tylko tyle. Jeśli czuje ktoś jakiś niedosyt to mogę dodać coś... A teraz co jeszcze można zwiedzić w Paryżu: polecam muzeum perfum Fragonard. Bardzo kojarzy mi się z filmem i książką "Pachnidło". Jeśli będzie ktoś miał takie szczęście jak ja to trafi na panią, która mówi po polsku. Zwiedzanie muzeum chyba jest darmowe, przynajmniej ja nic nie płaciłam, ale niewiem czy tak jest zawsze. Na końcu jest firmowy sklepik, gdzie można kupić perfumy Fragonarda w całkiem przyzwoitych cenach. Ja spędziłam bardzo dużo czasu na wybieraniu najlepszego zapachu i najładniejszego mydełka  i jestem bardzo zadowolona bo perfum jest trwały i ładny.
Nie udało mi się zwiedzić wielu miejsc, dlatego do Paryża należy powrócić jak najszybciej.

Główną zaletą mojej podróży było posiadanie samochodu, co pozwoliło przemieszczać się wzdłuż i wszerz miasta. Parkingi są, nie zawsze tanie, ale są. Dobrą rzeczą było mieszkanie w domu a nie hotelu. Spałam kilka nocy przy otwartym oknie na 8 piętrze nad główną ulicą. To było piękne.  Dobrym środkiem transportu według moich znajomych jest metro i wcale podróż nim nie wychodzi drogo. Pozwala się szybko przemieszczać bez konieczności kasowania bez przerwy biletu. Kolejnym miejscem zdecydowanie wartym odwiedzenia, którego jeszcze nie opisałam jest Disneyland, ale o nim będzie osobny rozdział. Moja podróż do Paryża zaliczona została oficjalnie do udanych, aczkolwiek nie dokończonych. Wrócę tam, mam nadzieje niedługo i dokończę zwiedzanie Luwru i paru innych muzeów na które nie miałam czasu wtedy. Zwiedziliście jakieś ciekawe miejsce w tym mieście, którego nie opisałam? Jakieś propozycje miejsc, które koniecznie muszę zobaczyć następnym razem?

piątek, 3 czerwca 2011

Paryż 2009 część 2

Kolejnym punktem wycieczki była katedra Notre-Dame. Jedna z najpopularniejszych katedr na świecie okazała się jedną z kilku o tej samej nazwie. GPS niestety po raz pierwszy zawiódł i przejechaliśmy 2 razy cały Paryż. Znaleźliśmy się w różnych kościołach o tej samej nazwie. W końcu uratowała nas mapa zakupiona po wielu próbach. Jednak cały trud szukania tej katedry opłacił się. Trafiliśmy akurat na jakiś koncert organowy z pokazem slajdów. Przy okazji  zrobiłam kilka fajnych zdjęć i poznałam nową część stolicy:




 



Łuk Triumfalny to budowla stojąca na placu Charles'a de Gaulle'a na końcu Pól Elizejskich. Ma 51 metrów wysokości i nie ma przejścia naziemnego. Sieć podziemna połączona z metrem jest dość skomplikowana dla zwykłego człowieka, dlatego też widziałam paru chłopaków przechodzących przez 8 pasowe rondo... Odważni... Istnieje możliwość zwiedzenia łuku od środka oraz wejścia na samą górę, gdzie znajduje się punkt widokowy. Ja jednak tam nie dotarłam z powodu bardzo dużych kolejek w sierpniu.



 Do dziś zastanawiam się, co ja zrobiłam, że powyższe zdjęcie wyszło tak dziwnie ... Na szczęście to tylko złudzenie optyczne lub błąd obiektywu, ale efekt jest... niezwykły.
Mając samochód, pozwoliliśmy sobie na wyprawę do ciekawej dzielnicy w Paryżu a mianowicie dzielnicy czerwonych latarni. Znajduje się tam słynny kabaret Moulin Rouge (Czerwony Młyn) wybudowany w  1889 roku. Jeden z najpopularniejszych kabaretów na świecie stojący w tej hmm... dziwnej okolicy jest niewątpliwie sporą atrakcją turystyczną. Zjeżdżają się tam wycieczki, obozy i pojedynczy turyści. Dzielnica jest dość specyficzna. Nie bez przyczyny nazwę można skojarzyć z  Czerwoną Dzielnicą w Amsterdamie. Zdjęcia robiłam z samochodu, gdyż nie było się gdzie zatrzymać.






Pokochałam Paryż po tej wyprawie. Chciałabym bardzo tam wrócić i planuję zrobić to w niedalekiej przyszłości. Przez te 2 lata nauczyłam się sporo języka francuskiego co mam nadzieję, ułatwi mi kontakty z ludźmi. Francuzi słyną ze śmiałych zachowań wobec obcych, co by niestety w Polsce nie przeszło. Ale przecież po to wyjeżdżamy, aby poznawać nowe miejsca, nowych ludzi i ich tradycje i zachowania. Każdy naród jest inny i każdy ma swoje przyzwyczajenia. To przedostatnia relacja z tej podróży. Niedługo wracam do książek i ich recenzji. Mam tyle ciekawych pomysłów, że nie mogę się doczekać aż opublikuje moją niespodziankę . 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...