niedziela, 25 grudnia 2011

Janusz Leon Wiśniewski "S@motność w sieci "

Ciężko jest napisać dobrą, prawdziwą recenzję z tej książki. Budzi ona bardzo wiele, bardzo sprzecznych ze sobą emocji. Przeczytałam z ciekawości inne recenzje. Ludzie mają bardzo rozbieżne zdanie na temt tej książki. Nie ma się co dziwić

Bohaterka to kobieta w wieku około 30 lat. Żona karierowicza. Pracuje w firmie na dość wysokim stanowisku. Pewnego dnia pisze rozgoryczona do pierwszej lepszej osoby wyszukanej w Sieci. Osobą tą okazuje się być Jakub- sławny genetyk mieszkający w Monachium pochodzący z Polski. Tych dwoje samotnych ludzi znajduje wspólny język. Ich samotność  jest nietypowa. Otoczeni wieloma osobami, jednak każde z nich szuka tego samego- zrozumienia i prawdziwej miłości, której nie uzyskali od tych, któych mają blisko siebie. Pisząc do siebie emaile docierają się coraz bardziej. Jednak każde z nich ma wiele wspomnień i rozczarowań z przeszłości. Stają się dla siebie bardzo bliscy i ich znajomość z wirtualnej staje się rzeczywista. Spotykają się pewnego dnia w Paryżu i wszystko staje się piękniejsze. Do czasu.

Dla osób, które tej książki jeszcze nie czytały- serdecznie polecam. Opowieść jest bardzo niezwykła i potwornie wzruszająca. Porusza do głębi historiami, które początkowo nie mają nic wspólnego ze sobą. Fakt, początek nie jest do końca udany, jednak zakończenie wynagradza wszystkie uniedogodnienia w trakcie. Spotkałam się z opinią, że książka jest nudna i przesłodzona, taki wyciskacz łez. I tak się zastanawiam... Może coś w tym jest. W niektórych miejsach natłok uczuć, wydarzeń po prostu się miesza i chwilę nam zejdzie zanim dojdziemy do tego, co właściwie czytamy i w którym miejscu obecnie jesteśmy. Natłok dygresji uniemożliwia pełne rozumienie na bieżąco. Jednak całość nabiera sensu dopiero po przeczytaniu ostatniej kartki. Opisy naukowe, jeśli kogoś nie interesuje biologia lub też chemia będą nużące, jednak proponuję je "przemęczyć" bo mają spory udział w dalszej części książki.

Wadą, jaką znalazłam w książce jest to, że totalnie nie zgadzam się z postępowaniem głównej bohaterki. Moim zdaniem niepotrzebnie się ona poświęca dla dobra... No właśnie-czyjego dobra? Rodziny?  I tak wszyscy wiemy że nic z tego nie będzie. Dziecka? No chyba jednak nie... Sama niewiem dla dobra czego lub kogo. Jest to chyba najbardziej denerwujący dla mnie moment. I tu właśnie widać to, czego nie lubię w Polskich książkach- taki motyw kobiety (niektórzy nazwali to Matką Polką) która poświęci dla niewiadomo czego swoje szczęście  jak i tak pewnie niewiele z tego wyjdzie. Myślę, że w tej książce to akurat wina autora- mężczyzny, co już samo przez sie się rozumie jak on do tego podszedł i jak potraktował tą kobietę. Może to ja niepotrzebnie przesadzam w tym momencie. Ale sama niewiem... Ta książka tyle sprzecznych emocji wywołała, że takie rozmyślania są chyba czymś naturalnym.

Teraz jeszcze taka drobna dygresja na temat filmu. Oglądnęłam go po przeczytaniu książki i szczerze mówiąc moim zdaniem jest całkiem niezły, jednak jakbym nie czytała książki to nie wiedziałabym o co w nim chodzi. Bardzo dobrze pokazano w nim to, co niestety umknęło w książce-międzynarodowość, czyli języki, miejsca. W filmie ten kto był Anglikiem-mówił po angielsku , Niemcem- po niemiecku i nie sposób było się pogubić. Niestety książka nie uwzględniła tego.

To chyba moje najdłuższa recenzja. Myślę, że przekazałam wszystko co chciałam powiedzieć o książce przy okazji wtrącając film. A Wy do której grupy należycie? Wahającej się, hołdującej czy totalnie potępiającej autora i powieść?

3 komentarze:

  1. Nie oglądałam jeszcze filmu, ale książka bardzo mi się podobała. Myślę, że gdyby ta kobieta się
    'nie powięciła' to byłaby to przesłodzona powieść.

    OdpowiedzUsuń
  2. czytałam bardzo dawno temu i chyba powinnam odświeżyć sobie pamięć, bo słabo pamiętam tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również czytałam dawno temu i kompletnie nie pamiętam tej książki. Jednak Twoja recenzja zachęciła mnie do ponownego przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...