Kochani, niestety nie jestem w stanie pisać dalej tego bloga. Nie wiem, czy to dłuższa przerwa, czy po prostu koniec. W szkole mam tyle roboty, że ledwo wyrabiam. Do tego nie mam zupełnie czasu na czytanie książek, a przecież taki jest cel tego bloga. Dostaję maile dotyczące zrecenzowania książek, lecz każdemu muszę odmawiać. Nie chcę nikogo źle traktować i obiecywać czegoś co wiem, że nie będę w stanie dotrzymać. W ramach jednego z projektów maturalnych rozpoczęłam pisanie innego bloga. Jest to niejako część mojej matury, dlatego na niego muszę znależć czas. Zapraszam Was jeśli macie ochotę i przepraszam, jeżeli kogoś zawiodłam. Mój blog :
www.wokoloswiata.blogspot.com
czwartek, 25 października 2012
sobota, 1 września 2012
Rodos, zdjęcia
Szykuję na blogu wielkie zmiany związane z rozpoczęciem przeze mnie nowego roku szkolnego. Staram się, aby wszystko to co było do tej pory było nadal. Niestety sama nie jestem w stanie pisać recenzji, gdyż nie mam nawet czasu przeczytać żadnej książki. Postaram się nadal pisać o podróżach. Do tego przygotowuję kolejnego bloga, tym razem tylko o podróżach, jednak nie tylko zagranicznych. Na razie szukam osoby do recenzowania książek. Jak coś ruszy to dam znać, a tymczasem może być lekki zastój w blogu. No a na razie zapraszam do oglądania zdjęć z okolicy mojego hotelu na Rodos.
czwartek, 16 sierpnia 2012
Rodos relacja na żywo!
Tak, wreszcie się doczekałam. Po 6 tygodniach mrożenia swoich kończyn nad Bałtykiem, wsiadłam do samolotu w Gdańsku, aby wrócić do domu. Dwa dni i znowu na lotnisko w Krakowie i z Balic prosto na Rodos. Temperatura zupełnie inna, bo jakieś 35-40 stopni w dzień. Przez 3 dni opaliłam się tak, że idealnie odbił się strój a miałam całkiem wysokie filtry. Hotel mamy całkiem fajny, jedzenie jest rewelacyjne, basen super, animacje jeszcze lepsze a morze to po prostu marzenie. Nigdy nie widziałam tak czystego i przejrzystego morza. Kupiliśmy maskę i rurkę do nurkowania. Tak więc pływam i oglądam ryby... Rewelacja po prostu! Morze zaraz od brzegu dosyć głębokie więc jest co oglądać. Zdjęć nie robię prawie wcale, bo na razie zajęłam się opalenizną i jej zdobywaniem. Ale z racji, że kupiłam nowy aparat, całkiem zaawansowany, to zdjęć pewnie będzie mnóstwo. Planuję także odwiedzić Turcję i tam trochę pozwiedzać i pofocić. Ja się zmywam nad morze. Życzę pięknej pogody w Polsce.
PS. Jak ktoś z czytelników był już na Rodos to proszę o wskazówki co warto zwiedzić i przede wszystkim czy wycieczka na Symi jest warta swoich pieniędzy, czy lepiej sobie darować?
wtorek, 7 sierpnia 2012
"I wciąż ją kocham" Nicholas Sparks
Jeżeli zaglądacie na mojego bloga w miarę regularnie, to już wiecie, że książki Nicholasa Sparksa pochłaniam z niepohamowanym apetytem. Tak też było z książką "I wciąż ją kocham". Po pierwsze od dawna zabierałam się do przeczytania jej a nawet do oglądnięcia filmu. Główną rolę gra tam Channing Tatum, którego bardzo lubię i dlatego głównie zwróciłam uwagę na ten film. Oczywiście nadal go nie widziałam, ale książkę mogę już dołączyć do półki przeczytanych.
Książka ta jest, jak wszystkie książki Sparksa, o miłości. Nie romantycznej, cukierkowej i przesłodzonej miłości dwójki nastolatków, którzy borykają się z rodzicami i ich zakazami, ale miłości dojrzałej, odpowiedzialnej i na swój sposób tragicznej.Autor pokazuje w swoich książkach, że miłość to nie tylko wspólne, cudowne chwile miłosnych uniesień, ale także trudne decyzje, odpowiedzialność za drugą osobę i cierpienie. Mimo wszystko, książki tego autora, które do tej pory przeczytałam były bardzo poruszające i romantyczne.
"I wciąż ją kocham" to opowieść o żołnierzu- John'ie. Opowiada on swoją historię patrząc na miłość swojego życia- Savannah. Poznał ją w czasie przepustki z wojska podczas pobytu w małej wiosce u swojego ojca. Matki John nie zna a ojciec wydaje się być bardzo dziwny. Nie potrafi z synem rozmawiać. Chłopak poznaje Savannah w momencie, gdy surfuje po oceanie. Od razu znajdują wspólny język i bardzo dobrze się ze sobą dogadują. Pochodzą z zupełnie różnych środowisk. On niepokorny, wojowniczy i wyglądający groźnie. Ona zaś poukładana córka, wcielenie wdzięku, pomocna. Zakochują się w sobie, jednak nadchodzi czas rozłąki, gdyż John wraca do wojska. Wtedy piszą do siebie długie listy. Dlatego też oryginalny tytuł książki to "Dear John"- od nagłówków tych listów. Po powrocie Johna pomieszkują razem i dopiero wtedy poznają się jako partnerzy. Poznają swoje wady i zalety. Zauważają także, jak bardzo ich życie się różni. Gdy John wyjeżdża po raz kolejny listy od Savannah są coraz krótsze. Życie niesie ze sobą wiele niespodzianek, o czym przekonują się obydwoje.
Piękna opowieść o miłości i cierpieniach ludzkich. Uświadamia, jak wiele warte jest życie w spokojnym kraju, wśród kochanych i kochających ludzi. Dla wielu osób będzie to pewnie zwykły wyciskacz łez, bo naprawdę można się wzruszyć, ale z drugiej strony warto potraktować tą opowieść jako historię, która mogła się zdarzyć naprawdę i postarać się zrozumieć każdą ze stron.
Polecam tą książkę wszystkim, którzy lubią Sparksa. Wszystkim miłośnikom historii miłosnych a nie cukierkowych romansów i życia w wielkim świecie zamkniętym w granicach wielkich miast.
sobota, 4 sierpnia 2012
Praga 2012, Czechy część 3
Siedząc na polskim wybrzeżu i czekając na moment, kiedy wsiądę do samolotu lecącego na południe Polski, ogarnęła mnie ochota na powspominanie sobie trochę Pragi. I tak na początek wspomnienia z miejsca chyba dosyć znanego, aczkolwiek raczej nie z nazwy. Chodzi mi o Ogrody Wallenstaina w Pradze. Znalazłam je również w Internecie jako ogrody hradczańskie.
dumny jak paw w tym ogrodzie ma wyjątkowo dosłowne znaczenie. Paw ani nawet nie zamierza spojrzeć w obiektywy aparatu, mimo, że w Internecie ludzie twierdzą, że pozuje chętnie do zdjęć. No chyba nie mi.
W oddali hradczański pałac
paw albinos-jedna z atrakcji ogrodów.
ściana z wulkanicznej lawy
sala Terrana
Zwiedzając Pragę polecam porzucić w jakimś znanym i chętnie odwiedzanym miejscu przewodnik lub grupę o ile się jest na wycieczce zorganizowanej i zatopienie się w małych praskich uliczkach. Odkrywanie jak wiele uroku mają w sobie przynosi naprawdę dużo radości. A zdjęcia tam zrobione mają wyjątkowy klimat. Ja tak właśnie zrobiłam i odkryłam na nowo miejsca, które widziałam z przewodnikiem. Hradczany obfotografowałam ze strony, gdzie chyba nigdy nie był żaden przewodnik. Polecam.
poniedziałek, 30 lipca 2012
"Cichodajka.pl" Weronika R.
Właściwie ta recenzja nie miała powstać. Ot, przeczytałam książkę (wprawdzie w formie ebooka, ale zawsze tekst ten sam) z własnej ciekawości, głównie z powodu tytułu. Nie ruszyła mnie bardzo ani nie zszokowała. Jednak po przeczytaniu komentarzy na serwisie Lubimyczytać zmieniłam zdanie co do potrzeby jej recenzji.
Nie wiem, czy Weronika R. istnieje, czy naprawdę opisała swoje życie, czy też jest to prowokacja jakiegoś studenta psychologii. Jednak bardzo zdziwiło mnie podejście czytelników tej książki. Prawdopodobnie spodziewali się jakiegoś pikantnego pamiętnika dziewczyny z ulicy. Jednak czegoś takiego tam się nie znajdzie.
Autorką bloga jest 17-letnia dziewczyna. Mieszka w Warszawie, pochodzi z bogatej rodziny i jest uważana w domu za bardzo dobrą córkę. Ma dokładnie tyle lat co ja. Jej życie codzienne (podkreślam-codzienne) jest prawie takie jak moje. Wstaje, jem śniadanie, tata zawozi mnie do szkoły (nie ma Lexusa), wracam po szkole, spotykam się ze znajomymi-tymi młodszymi i starszymi. Ot, normalne życie. Jednak pod przykrywką tej idealnej córeczki i idealnej rodziny w Weronice kryje się druga osobowość. Tutaj wychodzi wyrachowana kobieta, która uważa się za lepszą tylko dlatego, że ma wielu partnerów. Swoje spotkania z nimi opisuje bardzo szczegółowo-moim zdaniem nie do końca potrzebnie. Cały czas podkreśla, że nie jest to prostytucja, gdyż nie bierze za to określonych pieniędzy-nie ma swoich ustalonych stawek za, brzydko mówiąc, swoje usługi.
Moim zdaniem wydanie tego bloga w formie książkowej nie było złym krokiem, co widać w opiniach ludzi, którzy ją przeczytali. Pokazane zostało obecne polskie społeczeństwo. Bogata dziewczyna ze stolicy żyjąca w swoim świecie tak innym od większości ludzi, wyzywająca innych, jej zdaniem gorszych od niej. Pokazała, że młodzi ludzie coraz bardziej zaczynają szukać rozrywek w inny sposób. Ukazała, że nadmiar pieniędzy i brak kontroli rodziców może prowadzić do właśnie takich zachowań w młodym społeczeństwie.
A przede wszystkim zwróciła uwagę na to, że osoba uważana przez rodziców i otoczenie za idealną córkę, wcale taką nie musi być. Jej oceny o niczym nie świadczą, jej obycie w świecie sugeruje tylko na to, że jest całkiem zorientowana w polityce czy ekonomii. Sama znam osoby, które właśnie są takimi Weronikami R. Dobre córki, świetne uczennice, dostatnie życie. A gdy tylko spotkam je na jakiejś imprezie czy ze znajomymi, to lepiej się nie przyznawać, że wiem kim są. Potrafią być bardzo bezwzględne wobec innych ludzi i robić rzeczy od których słuchania samego włos na głowie się jeży. I jeszcze są z tego dumne.
Moim zdaniem nie można tej książki uznać za tanią sensację ani gniota. Nie jest to szczyt talentu pisarskiego, a większość książki to polemika z komentatorami bloga. Jednak jest to wszystko dosyć autentyczne i opisuje życie tej dziewczyny w sposób jaki ona je widzi ze swojej perspektywy. Bardzo chciałabym poznać autorkę tego bloga teraz (o ile ona istnieje) i dowiedzieć się, czy poglądy nadal jej się nie zmieniły.Myślę, że ta książka powinna być traktowana jako uświadamiacz dla wielu rodziców. Patrząc na swoje dzieci, popatrzcie także na ich otoczenie i wychowujcie je tak, aby być pewnym, że takiego bloga (ani życia) one nie prowadzą.
Nie wiem, czy Weronika R. istnieje, czy naprawdę opisała swoje życie, czy też jest to prowokacja jakiegoś studenta psychologii. Jednak bardzo zdziwiło mnie podejście czytelników tej książki. Prawdopodobnie spodziewali się jakiegoś pikantnego pamiętnika dziewczyny z ulicy. Jednak czegoś takiego tam się nie znajdzie.
Autorką bloga jest 17-letnia dziewczyna. Mieszka w Warszawie, pochodzi z bogatej rodziny i jest uważana w domu za bardzo dobrą córkę. Ma dokładnie tyle lat co ja. Jej życie codzienne (podkreślam-codzienne) jest prawie takie jak moje. Wstaje, jem śniadanie, tata zawozi mnie do szkoły (nie ma Lexusa), wracam po szkole, spotykam się ze znajomymi-tymi młodszymi i starszymi. Ot, normalne życie. Jednak pod przykrywką tej idealnej córeczki i idealnej rodziny w Weronice kryje się druga osobowość. Tutaj wychodzi wyrachowana kobieta, która uważa się za lepszą tylko dlatego, że ma wielu partnerów. Swoje spotkania z nimi opisuje bardzo szczegółowo-moim zdaniem nie do końca potrzebnie. Cały czas podkreśla, że nie jest to prostytucja, gdyż nie bierze za to określonych pieniędzy-nie ma swoich ustalonych stawek za, brzydko mówiąc, swoje usługi.
Moim zdaniem wydanie tego bloga w formie książkowej nie było złym krokiem, co widać w opiniach ludzi, którzy ją przeczytali. Pokazane zostało obecne polskie społeczeństwo. Bogata dziewczyna ze stolicy żyjąca w swoim świecie tak innym od większości ludzi, wyzywająca innych, jej zdaniem gorszych od niej. Pokazała, że młodzi ludzie coraz bardziej zaczynają szukać rozrywek w inny sposób. Ukazała, że nadmiar pieniędzy i brak kontroli rodziców może prowadzić do właśnie takich zachowań w młodym społeczeństwie.
A przede wszystkim zwróciła uwagę na to, że osoba uważana przez rodziców i otoczenie za idealną córkę, wcale taką nie musi być. Jej oceny o niczym nie świadczą, jej obycie w świecie sugeruje tylko na to, że jest całkiem zorientowana w polityce czy ekonomii. Sama znam osoby, które właśnie są takimi Weronikami R. Dobre córki, świetne uczennice, dostatnie życie. A gdy tylko spotkam je na jakiejś imprezie czy ze znajomymi, to lepiej się nie przyznawać, że wiem kim są. Potrafią być bardzo bezwzględne wobec innych ludzi i robić rzeczy od których słuchania samego włos na głowie się jeży. I jeszcze są z tego dumne.
Moim zdaniem nie można tej książki uznać za tanią sensację ani gniota. Nie jest to szczyt talentu pisarskiego, a większość książki to polemika z komentatorami bloga. Jednak jest to wszystko dosyć autentyczne i opisuje życie tej dziewczyny w sposób jaki ona je widzi ze swojej perspektywy. Bardzo chciałabym poznać autorkę tego bloga teraz (o ile ona istnieje) i dowiedzieć się, czy poglądy nadal jej się nie zmieniły.Myślę, że ta książka powinna być traktowana jako uświadamiacz dla wielu rodziców. Patrząc na swoje dzieci, popatrzcie także na ich otoczenie i wychowujcie je tak, aby być pewnym, że takiego bloga (ani życia) one nie prowadzą.
piątek, 27 lipca 2012
Wakacyjne animacje, wakacyjne plany
Ostatnio dosyć rzadko tu zaglądam, a wszystko z powodu pracy. Taak, naprawdę znalazłam pracę i to w całkiem fajnym miejscu. Praca też bardzo sympatyczna, bo prowadzenie animacji w świetnym hotelu nad morzem to prawdziwa przyjemność. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mieszkam sobie na 4 piętrze jednego z najlepszych hoteli SPA w Jastrzębiej Górze. Z balkonu widać Bałtyk, słychać szum morza. Rano, gdy wychodzę z windy witają mnie radosne miny dzieciaków, które już czekają na animacje. Satysfakcjonująca praca, jednak po 4 tygodniach można mieć powoli dość. Tym bardziej, że przez 3 tygodnie lało jak z cebra. Teraz pogoda na szczęście jest już ładna i nawet można wyjść na plażę, gdy nie jest się w pracy. Mimo wszystko czekam tylko na 10 sierpnia kiedy to wsiądę do samolotu (niee, nie OLT, który dzisiaj odwołał wszystkie loty) na lotnisku w Gdańsku i wyląduję na południu naszego kraju. Chcę już własnego łóżka, wanny i rodziny. Tak 2 dni i 13 znowu do samolotu. Tym razem kierunek przepiękna wyspa Rodos! Po kilku zawirowaniach i już prawie odwołanych wakacjach, udało się i na chwilę obecną lecimy. Dlatego proszę wszystkich, którzy byli lub coś wiedzą o polecenie jakiś fajnych miejsc do zwiedzenia i zobaczenia, bo właśnie tworzę listę co koniecznie muszę zobaczyć. Zainwestowałam w lustrzankę! Także zdjęcia z Grecji mam nadzieję, że będą już świetne i będę z nich w końcu zadowolona. Tymczasem pani animatorka żegna i życzy miłych wakacji.
Zachód słońca nad morzem
port we Władysławowie
cypelek cypelków na Helu
port i domek rybaka we Władysławowie
Subskrybuj:
Posty (Atom)